niedziela, 15 marca 2015

Rozdział 9

   Punkt południe. Słońce najwyżej wzniesione na niebie, bezlitośnie pokrywało gorącymi promieniami ziemię. Wprawiało w pragnienie wysuszone skały, glebę, rośliny, zwierzęta i dwóch malutkich ludzi wolno przemieszczających się po górzystych półkach. Ci osobnicy pozbyli się kojącego wiatru, który owiewał im spocone karki, schodząc niemal na równiny, gdzie nie wieje tak bardzo. Teraz sami muszą radzić sobie z gorączką tego upalnego dnia, wykorzystując jedynie rzucane cienie przez wysokie zbocza, które były dla nich kałużami ochłodzenia.
    - A mówiłam, żebyś zostawił ostatni łyk na czarną godzinę - westchnęła zrezygnowana Hovery. Uniosła ciężkie powieki, by zerknąć po raz kolejny na latającego nad nimi orła, który krążył w ich otoczeniu od godziny. Czyżby wyczuwał w nich przyszłą padlinę? Cóż, jeśli padną z wycieńczenia - co może się zdarzyć, gdy nie znajdą wody - przynajmniej komuś się przysłużą.
    - Wtedy była czarna godzina - odpowiedział Darren, rozglądając się dookoła. Pragnął napotkać pod swoim spojrzeniem chociażby coś, co przypominałoby ciecz. Lecz w okół nich rozpościerało się tylko rozległe pasmo gór o ostrych krawędziach. Nagie, bez roślinności przybrały pomarańczowo-żółtą barwę przez odbijający się w nich blask słońca.
   Szli daleko od dróg przejezdnych. Zdaniem Fletchera, podróżując wzdłuż głównych szlaków, mogliby zostać zauważeni przez ludzi Saddama, którzy z pewnością pojmaliby ich, rozpoznając Darrena, jako wiceadmirała jednostki sił zbrojnych USA. Mężczyzna nie spodziewał się ataku ze strony Iraku, dlatego nie wie też, jaki mieli cel w napadnięciu na obóz. Zastanawiał się, czy nie połączył on sił z Pakistanem i teraz razem nie dążą do wygnania wojsk Amerykańskich z ziem Afganistanu.
   To by miało sens. Razem z Henrym nie zwracali wielkiej uwagi na ludzi Saddama - prezydenta a jednocześnie dyktatora Iraku. To właśnie ktoś od nich mógłby planować zamach na McDoneta, podczas gdy wszystkie podejrzenia kładli na Pakistan.
    - ...poradziłeś?
    - Co? - Pogrążony w myślach Darren dopiero teraz zorientował się, że dziewczyna coś do niego mówiła. Zawsze kiedy próbuje znaleźć wyjaśnienie dla ostatnich wydarzeń całkowicie odpływa, zatapiając się w swoich teoriach.
    - Pytałam, jak udało ci się zwalczyć klaustrofobię. Pamiętasz? Gdy nie chciałam wejść do szczeliny, zacząłeś mi opowiadać, że kiedyś miałeś ten sam problem, ale poradziłeś sobie z nim, bo od tego zależało czyjeś życie. Chyba że, była to tylko zwykła przekupna bajeczka...  Zrozumiałabym.
   Mężczyzna uśmiechnął się lekko. Nie sądził, że będzie o tym pamiętać, ale jak zwykle zaskoczyła go swoją pamiętliwością o szczegółach.
    - Aaach. To było dawno temu. - Rzucił na nią okiem, jakby chcąc sprawdzić, czy rzeczywiście ma ochotę tego słuchać. Wywnioskował z jej skupionej twarzy, że tak. - Klaustrofobię miałem od dziecka i za dziecka się jej pozbyłem. Mając dziesięć, może jedenaście lat dostałem psa. Pewnego razu poszedłem z nim do opuszczonego starego domu, gdzie często spędzałem czas. Podobno dom miał blisko sto trzydzieści lat, trudno się więc dziwić, że gdy przyszła cholerna ulewa spróchniałe belki nie wytrzymały i zaczęły nam się walać na głowę. Jedna zrobiła dziurę w podłodze, do której wpadł mój Owczarek. Chcąc nie chcąc, pod wpływem impulsu zszedłem po niego. Ale pech chciał, żebym posiedział tam trochę dłużej, bo coś zaklinowało wyjście. I tak, zanim mnie znaleźli przesiedziałem bite sześć godzin w tej norze, wielkością przypominającą budę. - Wzruszył lekceważąco ramionami.
    - Musiałeś przeżyć tam okropne chwilę. Na samą myśl, że mogłabym... - Wzdrygnęła się, przymykając oczy, by odgonić niewygodne wyobrażenia o malutkim pomieszczeniu, w którym spędza pół dnia. Ogarnęło ją nagle wielkie współczucie do tego dziesięcioletniego chłopca.
    - Widzisz, pech nie zawsze działa na naszą niekorzyść. Przynajmniej nie mam już tego lęku, a mój pies nadal żyje - stwierdził, dając jej kuksańca w ramię. - Może kiedyś powinienem zamknąć cię w sześcianie? Myślisz, że by ci przeszło? - Pomyślał na głos. Nic już nie mógł na to poradzić, że lubi ją denerwować, że lubi widzieć jej wypieki na policzkach i zmarszczone brwi.
   Hov parsknęła prześmiewczo. Niestety jej fobie nie były dla niej zabawnym tematem rozmów, dlatego też takowe skutki pojawiły się na jej twarzy. Czasem miała ochotę go po prostu udusić i zakopać.
    - To nie jest śmieszne. - Spojrzała na jego profil.
   Prosty nos, rozchylone usta, włosy przyklejone do spoconego czoła, czarna brew jak zwykle nachylona pod groźnym kątem, zarys kwadratowej szczęki a zaraz pod nią jabłko Adama. Momentami wyglądał tak dojrzale i mężnie, że strach się bać chociażby jego śmiertelnie poważnych oczu. Ale czasem, bardzo rzadko, potrafi odsłonić swoją niewinną chłopięcość w jednym z uroczych uśmiechów. Masz dopiero dwadzieścia cztery lata - pomyślała z dziwnym uświadomieniem - Co robisz na tej życiowej pozycji? Czy osoba w twoim wieku nie powinna korzystać z ostatnich lat młodości? 
    - Co tak patrzysz? - spytał nie spoglądając na nią.
    - Tylko... zastanawiam się, co robiłeś przed tym wszystkim. No wiesz, przed wojskiem - rzuciła, udając obojętność.
   Przez kilka sekund wsłuchiwała się w grzechot żwiru pod ich stopami. Nie do końca spodziewała się odpowiedzi. Dlatego wzrokiem znów pragnęła odnaleźć szybującego ptaka nad ich głowami, aby studiować ruchy jego skrzydeł, których oglądalność sprawiała jej tu jedyną przyjemność.
   Jakie było jej zaskoczenie, gdy jednak się odezwał.
    - W wieku dziewiętnastu lat dawałem korepetycję z matmy. Moimi jedynymi uczennicami były piękne studentki. - Zaśmiał się zuchwale.
    - Chyba nawet nie muszę pytać, w jaki sposób ci płaciły... 
    - To była dobra fucha... - odrzekł marzycielsko.
    - Wyobrażam sobie.
    - Jedna nawet chciała...
    - Nie chcę tego słuchać!
    - Co? O seksie? - zapytał fałszywie niewinnym tonem. Postanowił zaobserwować jej reakcję na ten temat i wbił w nią swoje przenikliwie ciemne tęczówki. Teraz to on zaczął przyglądać się jej profilowi.
   Spojrzenie miała skierowane w górze, jakby chciała znaleźć jakiś punk zaczepienia, w którym mogłaby utkwić swój wzrok. Kilka pasemek włosów zostało wyszarpanych z jej kitki z powodu wiatru, przez co przylepiły się do twarzy. Wypukłe zaschnięte usta wołały niemo o wodę. Miała delikatnie zaokrąglone rysy twarzy o skórze tak gładkiej i lekko zarumienionej od słońca, że chciałoby się poczuć jej miękkość. Tylko siniec pod okiem nadawał jej nieco pęknięcia na tle tej żywej porcelany.
   Jego uwagę przykuła szczególnie kropelka potu, przesuwająca się pomału od lewego ucha po skosie szyi. Odprowadził ją wzrokiem tuż po samą krawędź bluzki, a potem, tak samo wyszło, że zatrzymał spojrzenie na jej piersiach. Gustował w większych, ale... Denerwowało go to, iż tak przykuwały jego uwagę. Irytował go fakt, że obok niego nie ma Terrego, tylko jest ona - kobieta naruszająca prywatność jego zmysłów.
   Niespodziewanie poczuł uścisk cienkich palców na brodzie. Hov uniosła jego głowę tak, że był zmuszony spojrzeć jej prosto w rozgniewane oczy.
    - Nie powinieneś patrzeć przed siebie? No wiesz, żebyśmy się przypadkiem nie zgubili.
   Darren skrzywił się unosząc jedną brew. Poczuł się jak skarcone dziecko za podjadanie słodyczy przed obiadem i bardzo mu się to nie spodobało.
   Natychmiast złapał za jej nadgarstek, jednocześnie odsuwając go od swojej twarzy.
    - A ty...
    - Cicho!
    - Co?!
    - Przymknij się. Słyszę szum wody! - krzyknęła piwnooka nieruchomiejąc i powstrzymując oddech.
   Fletcher uczynił to samo. Przez kilka chwil obydwoje wsłuchiwali się we wszystkie odgłosy przyrody, jakie tylko potrafili zarejestrować. Zaczynając od pełzającego żuka gdzieś obok nich, a kończąc faktycznie na stłumionym dźwięku rozlewanej wody.
   Oczy dziewczyny powiększyły się z podekscytowania.
    - To wodospad - oznajmił brunet.
    - Marzę o prysznicu!
    - Tam gdzie woda, tam i ludzie.
    - Tam gdzie ludzie, tam i pomoc.
    - Niekoniecznie.
   Po tej krótkiej wymianie zdań nagle obydwoje zorientowali się, że nadal stoją nieruchomo złączeni przez uścisk Darrena. Widząc to, chłopak puścił jej rękę, po czym nie zdążając przedstawić planu działania patrzył, jak Laing zaczyna szybko stawiać kroki ku kojącemu brzmieniu wody.
   Zaskoczony jej lekkomyślnością szybko ją dogonił.

   Po paru uwagach Darrena i ostrożnemu przedostaniu się do źródła ich nadziei, znaleźli się w końcu nad niewielkim wodospadem, spływającym z pięciometrowej skalnej półki, wpływającym do wąskiej rzeki. Po obydwu stronach wodnego koryta, rozpościerają się dwie ogromne, wysokie góry, które dobrze ukrywają tę oazę, tworząc coś na kształt wąwozu w zapadlisku ziemi. Na szczęście dzięki wygładzonej ścianie wzniesienia, na którym właśnie stoją Fletcher i Laing, nie powinni mieć problemu z zejściem w dół
    - Widzisz? Nikogo nie ma. Chodź. - Pociągnęła go za rękaw.
   Mężczyzna jednak szarpnął ją z powrotem w tył. Posłał jej piorunujące spojrzenie, które ostrzegało, żeby się nie ruszała. Zdawał sobie sprawę z nieświadomości dziewczyny o czyhającym zagrożeniu w postaci - przykładowo - ludzi Saddama, patroli wroga, szpiegów lub tak zwanych szpiclów. Wszystkich tych jest tutaj pełno i nie mogą się na nich natknąć. Nie wspominając już o wybuchowych pułapkach.
   Darren zaczął obracać się w okół własnej osi. Wyszkolenie podpowiadało mu, na co ma zwracać uwagę, a co może zignorować. Musiał być bardzo dokładny w ocenie całej sytuacji, biorąc pod uwagę życie Hovery, które tachta na plecach od dwóch dni i strzeże niczym złota. Bowiem nie broni tylko siebie. Od czasu uwolnienia dziewczyny z kontenera, spoczywa na nim odpowiedzialność za istnienie także tej krucho-twardej istoty. Sam podjął się uratowania jej i nie zamierza tego spieprzyć. Tak go nauczono. Zawsze musi patrzeć na dobro innych, dopiero potem na swoje.
    - Powoli - rozkazał - i za mną - dodał, gdy dziewczyna chciała ruszyć pierwsza.

   Po pięciu minutach już stali nad brzegiem rzeki. Chłód bijący od wody sprawił, że poczuli się nieco lepiej. Sam widok, czy dźwięk strumienia wprawił w Hovery bezgraniczne uradowanie fartem jaki im się przytrafił. Marzyła tylko o zatopieniu swojego ciała w tej zadziwiająco czystej tafli. Czuła się kompletnie wysuszona i klejąca od potu.
    - Chciałabym się wykąpać. Jakbyś mógł zostać tutaj przez dziesięć minut, byłoby miło. - Rozglądnęła się niepewnie w okół, jakby bojąc się też innych podglądaczy z różnych stron.
   Darren wyszczerzył się z nie ukrywaną kpiną. To był moment, kiedy wyglądał młodo i wrednie. Podrapał się z tyłu głowy, posyłając brunetce zaskoczone spojrzenie, wyrażające jak bardzo nie może uwierzyć w jej słowa.
    - Mam czekać, aż się umyjesz?
    - Właśnie tak - odpowiedziała, unosząc jedno ramię w geście śmiałego potwierdzenia. Także uśmiechnęła się dziewczęco, nadając swojej twarzy cnotliwego wyrazu, któremu rzadko kto jest zdolny się przeciwstawić.
   Ona doskonale zdawała sobie sprawę ze swoich wdzięków, dających jej momentami rozbrajającą przewagę. Dlatego nie czekając dłużej na jego ruch, podeszła do plecaka, którego chłopak zdążył położyć na ziemi, a następnie wyciągnęła z niego swój niebieski koc, mający jej posłużyć za ręcznik.
   Gdy oddalała się od Fletchera z dumnie uniesioną głową czuła, jak mierzy ją wzrokiem. Może i była na nędznym pustkowiu otoczona dzikimi górami i jadowitymi zwierzętami, ale nie zamierzała śmierdzieć jak cała jej beznadziejna sytuacja, w której znalazła się z tym równie cuchnącym mężczyzną. Nadal była kobietą. Damą niezupełnie, ale nadal powinna różnić się od samców higieną.
    - Zwariowałaś?! Muszę cię mieć na widoku! - krzyknął za nią ciemnooki.
    - Chyba żartujesz!
   Słyszała jak sfrustrowany kopnął kamyk, który z chlustem wpadł do wody. Nie będziesz się na mnie ślinił, cholerny zboczeńcu. Na potwierdzenie swoich myśli, podniosła rękę i pokazała mu środkowy palec.
    - Dobra. Zobaczymy jaka będziesz odważna, gdy napadnie cię cała jebana kawaleria!
   Hov wywróciła oczami. Przecież nie odchodzi na dwadzieścia kilometrów. Chcę tylko się trochę opłukać, a konkretnie w miejscu, gdzie nie dojrzy jej pół nagiej. To chyba naturalne, a on jak zwykle przesadza.
   W końcu stanęła przed skalną półką, o którą uderzał strumień wodospadu i dopiero potem wpadał do wodnego koryta. Ucieszyła się na takie rozmieszczenie, bo dzięki niemu nie będzie musiała wchodzić bezpośrednio do rzeki. Wystarczy jak stanie obok kaskady i pozwoli, by silne strugi wody zaczęły biczować jej plecy.
   Stając za jednym z potężnych głazów, szybko pozbyła się białej bluzki a potem spranych jeansów. I dopiero teraz zorientowała się z kompromitacją, jaką ma na sobie bieliznę. Pacnęła się w czoło stękając bezgłośnie "o nieee". Dlaczego akurat one? Odpowiedź była prosta. Uwielbiała swoje fioletowe majtki w czerwone wisienki, z racji niesamowitego komfortu noszenia ich. A stanik? Och, chociaż on był w miarę zwyczajny, ponieważ cechował się tylko zwykłym niebieskim kolorem. Całość i tak jednak nie pasowała. Nie przypomina sobie, żeby miała kiedykolwiek zestaw markowej bielizny, gdyż uważa to tylko za gacie i biustonosz. Nic specjalnego. Ale teraz? Teraz to tym bardziej nie chciała, by Darren zobaczył ją w tym żenującym zestawieniu.
   Nie zaprzątając sobie dłużej tym głowy, ostrożnie zaczęła stawiać kroki ku wodospadowi. Czuła pod palcami stup ostre kamyczki, które sprawiały, że wyginała swe ciało pod dziwnym kątem. Spojrzała jeszcze na szczyty gór, które okalały wgłębienie terenu. Może podświadomie chciała zapewnić samą siebie o tym, że nikt do niej nie celuje. Jednak sprawdzenie tego sprawiało jej ogromną trudność przez rażące słońce, które zdawało się promieniować ze wszystkich stron świata. 
   Zrezygnowana tą próbą, nareszcie stanęła na śliskiej skalnej półce, o którą rozbijały się zimne strumienie. Rozpuściła włosy i pozwoliła na zamoczenie ich. Uśmiech ukojenia pojawił się bez zapowiedzi na jej twarzy, gdy tylko poczuła chłodzącą ciesz na gorącej skórze. Zdawało jej się, że przez zetknięcie się tych dwóch różnych temperatur zaraz zacznie skwierczeć i parować. Doznając przyjemnego prysznica, niemal doznawała rozpuszczania ducha i ciała.
   Wnet, znienacka coś zakłóciło jej błogi stan.
   Usłyszała.
   Plusk.
   Wody.
   Zdezorientowana popatrzyła na zmąconą taflę rzeki. Otworzyła szeroko oczy i zaczęła wypatrywać przyczyny pojawienia się niewielkich fal. Odruchowo zasłoniła dekolt i skrzyżowała nogi.
    Bez ostrzeżenia coś ochlapało jej kostki, gdy wyłoniło się tuż przed nią z wody. Wystraszona krzyknęła i uderzyła plecami o ścianę za sobą, powodując niemiłosierny ból kręgosłupa.
    - Nie krzycz tak, kobieto... - rzucił Darren, łapiąc się za ucho.
     Hovery spojrzała na niego z  oszołomieniem wymalowanym na twarzy. Na niego. Stojącego w rzece tuż przed nią z wodą sięgającą do piersi. Z mokrymi włosami, które seksownie ułożyły mu się na jedną stronę głowy. Napięte mięśnie bicepsów opinały mu śniadą skórę, z której woda jeszcze nie zdążyła spłynąć. Oczy miał błyszczące, zmrużone.
   Po prostu stał i ocierał dłonią twarz, jednocześnie nie spuszczając z dziewczyny wzroku.
   Gdy w końcu dotarło do niej, że on tu naprawdę jest, uderzyła w nią furia. Odepchnęła się od ściany o którą poharatała sobie plecy, a następnie oparła ręce na biodrach.
    - Ty obleśna świnio!!! Co tu robisz?! Mówiłam ci, żebyś się nie zbliżał!!! - wywrzeszczała.
   Darren przeciągnął po niej spojrzeniem, nic nie przepuszczając uwadze. Sunął przenikliwym wzrokiem od czubka jej głowy w dół, rejestrując wściekły grymas twarzy, zagryzione usta, wąskie ramiona, piersi pokryte niebieskim stanikiem, lekko wyrzeźbiony brzuch, czerwone wisienki na materiale majtek i smukłe, ale nieidealnie proste nogi.  Zacisnął usta z trudem powstrzymując uśmiech.
    - Niezłe... majtki. - Podrapał się po brodzie, by zakryć szerzące się rozbawienie.
   Tymi słowami przypomniał Hovery o jej stroju. A raczej o tym, że on właśnie obserwuje ją, podczas gdy ta stoi pół naga. Zmieszana bezradnie przycisnęła rękę do dekoltu i jakby obróciła się do niego bokiem. Znów poczuła napływające gorąco, tyle że spowodowane wstydem. Policzki jej zapiekły i kompletnie nie wiedziała co ma ze sobą zrobić.
    - Fikuśne, serio - dodał kąśliwie. W głębi duszy pomyślał: Teraz jakoś ta cała świadomość ciała cię opuściła, co Hov? - Gdzie się podział twój prowokujący seksapil?
    - Zamknij się ty łajdacki prostaku! - Zrobiła krok w jego stronę. Pocieszał ją fakt, że stojąc na skalnej półce góruje nad nim, przez co jest nietykalna. Ten sięgał jej jedynie do kolan. - Co ty sobie myślisz? Zuchwały kretyn, pieprzący wszystko co się rusza!
   Trafiła strzałą w centrum jego wytrzymałości. Naruszyła dumę człowieka, który nie jest przyzwyczajony do braku szacunku i obelg ze strony swoich żołnierzy, a co dopiero dziewczyny!
   Zmarszczył się groźnie, kiwając głową z dezaprobatą.
    - Przegięłaś. - Sięgnął gwałtownie do jej nóg, nie pozwalając by uciekła. Złapał ją pod zgięcia kolan i szarpnął w swoją stronę.
    - Nie! - wydarła się, próbując uniknąć uchwytu.
   Lecz jego sprawne dłonie już poradziły sobie z jej oporem. Pociągnął ją za rękę tak, że wpadła wprost w jego ramiona. Trzymając ją mocno, dał nura do rzeki.
   Na początku ona znajdowała się pod nim. Chciał nastraszyć tę niepokorną dziewczynę, symulując próbę utopienia. Oczywiście nie traktował tego wszystkiego na poważnie. Świadomość, że Laing będzie starała się go za to zabić, napawała go ekscytacją i rozbawieniem. Tak. Zabawiał się z nią, co rzadko mu się zdarzało, dlatego czuł  się... dziwnie. Nienaturalnie.
   Po krótkim podwodnym mocowaniu, Darren wiedział, że musi spauzować. Podtrzymując brunetkę za uda, wynurzył się, pozwalając zaczerpnąć jej powietrza.
   Ledwo wiatr zdążył pomuskać jego skórę, a już poczuł bolesne uderzenie w głowę. Potem w szyję, pierś, policzek. Hov wiła mu się na rękach, równocześnie okładając go pięściami. Co jest? Chyba nie zaczaiła w tym wszystkim charakteru żartu.
    - Kurwa - zaklął, gdy trafiła go w oko. - Przestań! - Pochwycił jedną ręką jej nadgarstki a drugą ciaśniej owinął pod pupą.
   Ta jednak nie powstrzymywała się od walki z nim.
    - Przecież tylko się wygłupiałem! Hovery! - krzyknął niemal błagalnie.
   Dziewczyna słysząc to, wymierzyła mu ostatnie dwa pacnięcia i znieruchomiała. Popatrzyła mu w prawie czarne tęczówki, przekazując całą swoją niepewność goszczącą na jej twarzy. Obydwoje wpatrywali się w siebie z mrożącą krew z żyłach powagą, która zagęściła dodatkowo atmosferę. Oczy kontra oczy. Oddech kontra oddech. I przekazywane gdzieś w okół nich bezgłośne myśli.
   Nagle dołeczki Hov zaczęły drgać. A potem unosić się nieznacznie.
   Fletchera również.
   Chwilę później wybuchli nieopanowanym śmiechem. Podźwięk ich wycia, zaczął odbijać się echem o ściany gór.
    - Naprawdę myślałam, że chcesz mnie zabić - wyrechotała. Zasłoniła twarz dłońmi, jeszcze chwilę chichocząc.
    - Oszalałaś? Na kim bym się wtedy znęcał?
   Spojrzała na niego pobłażliwie. A następnie w bok, jakby coś sobie uświadamiając. Potem znów na niego i na ich pozycję. Nogi miała oplecione pod wodą w okół jego bioder, a on sam podtrzymywał ją za uda. Jej piersi prawie stykały się z jego klatką piersiową przy każdym oddechu. Niech to.
   Natychmiast stanęła samodzielnie na dnie. Wyczuła siłę prądu rzeki, który pchał ją z powrotem na niego. Mimo to, zrobiła kilka kroków w tył i zanurzyła się po samą szyję, zapierając piętami o jakiś kamień, by nie ulec nurtowi. 
    - Ja już lepiej wyjdę. - Wskazała na brzeg. Mina jej zrzedła a w oczach znów błysła nieufność.
    Po twarzy Darrena przebiegł cień drwiącego rozbawienia.
    - Wstydzisz się, Hov? - Podszedł kawałek, świdrując ją wzrokiem. - W sumie to chciałbym pogadać. Ty już zdążyłaś mnie wypytać o parę spraw z przeszłości. Bądź sprawiedliwa i też odpowiedz na moje pytania.


~***~
Rozdział po tygodniu? Jest progres! 
Piszcie koniecznie co sądzicie. :)
Ask 

7 komentarzy:

  1. Wow! To zdecydowanie twój NAJLEPSZY ROZDZIAŁ (przynajmniej jak dotąd) Poprostu cudo !♥ Kochan twojego bloga (zreszta wczesniejszy też był niezly) ale zdecydowanie tym skradlas moje serce. Uwielbiam żołnierzy! A te sprzeczki miedzy nimi są genialne! Nie wiem jak ty to wymyslasz Oby kolejny byl też szybko :D
    Jak chcesz to możesz wpasc do mnie na:
    dangerous-road-malik.blogspot.com (o Zaynie ale nie jako slawa mimo że nie jestem directioner)
    myhopeislastway.blogspot.com (ten już bez niego xD) ;) No to weny i kolejnych progresow! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. O boże cudowny ♥ przez chwile myslalam ze sie pocaluja no ale trudno ;) jestem ciekawa co Hov opowie o sobie Darrenowi, czekam na nexta :**

    OdpowiedzUsuń
  3. jhkdjzc kzvnjidkcdkcxdkjhdsjzh CUDOWNY XXX
    ~BiBi

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam te opowiadanie, jedno z moich ulubionych. Pierwsze, które czytam o żołnierzach, ale jest cuuudowne, ten pomysł i fabuła przypadł mi do gustu :3
    Wymiany zdań pomiędzy Darrenem i Hovery, są najlepsze! Uśmiecham się za każdym razem, gdy mówią do siebie coś kąśliwego, haha :D
    Tak samo, jak judkaa51, myślałam, że się pocałują i nawet miałam taką cichą nadzieję, ale cóż XD Bardzo im kibicuje ;) Jak to mówią: "Kto się czubi, ten się lubi"- mam nadzieję, że w ich przypadku też się to sprawdzi XD
    Nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów :3
    Pozdrawiam! :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Jednocześnie dziękuję Ci, że nie było tam żadnych zbliżeń między bohaterami, ale też i NIENAWIDZĘ cię za to!
    Co, jak, czemu oni się nie pocałowali?! Mieli ku temu idealną okazję! :D
    Gdzieś pod koniec czytania rozdziału naszło mnie wrażenie, że ktoś za mną stoi. Odwracam się, patrzę, a ZA MNĄ STOI MÓJ TATA I CZYTA MI PRZEZ RAMIĘ!!!! Chyba nie dałby mi żyć, gdyby między Darrenem a Hovery coś zaszło, a on by to przeczytał! Już z tego kawałka śmiał się ze mnie, "jakie to ja głupoty czytam". Oczywiście, nie słuchaj mojego na niczym się nie znającego ojca, TWOJE OPOWIADANIE JEST JEDNYM Z NAJLEPSZYCH, JAKIE MIAŁAM ZASZCZYT PRZECZYTAĆ! Przecież piszesz je dla nastolatek, a nie dla starych ojców. :D
    Ogólnie to wprost k o c h a m ten rozdział! Jak tu potrafisz stworzyć odpowiednią atmosferę, klimat, to niesamowite!
    Po prostu już zabrakło mi słów, nie wiem, jak dalej mam cię wychwalać, ale wiedz, że JESTEŚ NIESAMOWITA!!!! GENIALNIE PISZESZ!!!!! :)
    No. To by było na tyle. A rozdział co tydzień? Jak najbardziej tak! Nie zmieniaj tej bardzo pożytecznej zasady :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny ★ jeszcze nigdy nie czytalam bloga zwiazanego z wojskiem i jestem mile zaskoczona ze na prawde mi sie podoba ;) czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział,z resztą jak zwykle. Nie mogę doczekać się następnego <3

    OdpowiedzUsuń